Zbliżenie – kamera akcja:
Wstyd
Robi się czarno. Zimno.
Głowa jakby się mniej trzymała całości, była jakaś taka gibka, opadająca, jest zbyt ciężka, by utrzymała ją szyja, ale jest przyzwyczajona, że tu ma być, więc jeszcze trwa.
Wczoraj, przedwczoraj też tak było.
On, Ona coś mówi.
Wstyd.
Nie słyszę właściwie już nic.
Wstyd.
Że właściwie, o co chodzi?
Że co ja zrobiłam?
Czego nie zrobiłem?
Szeroki plan – kamera akcja:
Te pytania mogę zadać teraz jako dorosła osoba.
Wtedy nie przychodzą mi do głowy.
Dziś wiem, że to było nie w porządku, że to nie ze mną było coś nie tak.
Wiem, że dziecku też okazuje się szacunek.
Że to, co się ze mną działo było za trudne, za bolesne, że tak nie można po prostu.
Czasem nadal chcę się schować, wstydzę się, unikam.
Wolę nie patrzeć w oczy, chodzę z pochyloną głową.
Zbliżenie – kamera akcja:
Taka jestem zła. Taka jestem nijaka. Taka staje się przeźroczysta.
Jestem taka mała, a chcę być jeszcze mniejsza.
Coraz mniej mnie już widać, czemu nie mogę zniknąć?
Chcę zniknąć, tak bardzo chcę zniknąć.
Dochodzi powoli głos. Co on mówi?
– Jak mogłaś tak się zachować?
-Co Ty sobie myślałeś?
– Jak coś takiego mogło Ci przyjść do głowy?
I ten głos. Pełen zawodu, rozczarowania, może wyniosłości, jakiegoś takiego yhg.
Szeroki plan – kamera akcja:
Dziś ten głos słyszę w głowie i wiem, jak brzmi, umiem nazwać to, co w nim słyszę.
Wściekłość, złość, niezrozumienie, rozczarowanie.
Wiem, że On, Ona tak się zachowali, bo nie umieli poradzić sobie, z tym, co poczuli, gdy zobaczyli efekt mojego działania.
Co to wtedy było?
Rozlany sok na stole, a może błoto na dywanie. Nie pamiętam. Dużo tego było.
Nie umieli poradzić sobie ze sobą.
Sami może czuli wstyd, nie do wytrzymania i dlatego wytrząsali się nade mną.
Może tak było, może inaczej.
Z pewnością sami nie wiedzieli co się z nimi dzieje.
Możliwe, że nie próbowali nawet się nad tym zastanowić.
Moja wiedza pomaga mi przestać się obwiniać, ale dalej to czuje.
Zbliżenie – kamera akcja:
Wstyd. Nie mogę się ruszyć, nogi wrosły mi w podłogę.
Teraz … tylko czuję wstyd.
Czuję, jak spala mnie jej, jego wzrok.
Słowa ranią, trują, duszą toksycznymi oparami.
Odbiera mi mowę. Nic nie myślę.
Nie myślę.
Nie myślę.
Nie myślę.
Nie ma mnie.
Nie … ma … mnie …
Znikam.
Zapadam się 6 stóp pod ziemię.
Jak przez mgłę widzę ręce wymachujące przed moją buzią.
Jak w zwolnionym tempie ktoś mówi z oddali, ale ja nie słyszę słów.
No po prostu nie myślę.
Ze mną jest coś nie tak.
Ja jestem zła.
Jestem złym dzieckiem.
Lepiej by było, gdyby mnie nie było.
Już mnie nie ma, tu stoi tylko moje ciało.
Chwilami widzę je z oddali.
Nie myślę.
Szeroki plan – kamera akcja:
Jak ma się te 2 … 5 … 7 … 9 … 11 lat, to się nie myśli jak dorosły. Wtedy tego nie wiem.
Wtedy nie wiem, że to przemoc psychiczna.
Wtedy nie wiem, że dzieci mają inną koordynację ruchową niż dorośli.
Nie wiem, że Oni są za mnie odpowiedzialni, że powinni mnie pilnować.
Że każdy człowiek może się mylić, że to oni robią źle.
Dziś wiem, że te słowa, mocno we mnie zapadły.
Wiem, że nauczyłam się myśleć o sobie źle.
Boli. Dalej Boli.
Czasem we mnie wybrzmiewa.
Ten głos.
Wstydzę się.
Wstydzę się w myśli, w mowie, w sercu.